Koronawirus w budownictwie to problem nowy, dotychczas niespotykany i jego wpływ na działalność firm budowlanych jest niestety nieunikniony. Mamy początek kwietnia, od czasu ogłoszenia w Polsce stanu epidemii znacznie wzrosła liczba osób nią dotkniętych, a informacje napływające ze świata wskazują, że nie ma co liczyć na szybkie opanowanie koronawirusa. Większość pracodawców zdecydowała się na prace zdalną, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. W budownictwie taki system sprawdzić się może jedynie w przypadku prac biurowych, reszta robót intensyfikuje się realnie na placach budowy. Mimo tego, że praca taka wykonywana jest na świeżym powietrzu, co można uznać za korzystne w odniesieniu do zakażenia wirusem, i pomimo tego, że na placu budowy istnieje możliwość zachowania koniecznej odległości dwóch metrów między pracownikami, reszta podlega zasadom, które w obliczu epidemii obowiązują wszystkie grupy zawodowe. Operator koparkoładowarki, operator koparki, operator walca drogowego, operator równiarki czy też operator ładowarki – wszyscy ci pracownicy branży budowlanej zostali bezpośrednio dotknięci skutkami epidemii. Problemów, z jakimi mogą zmierzyć się teraz firmy budowlane jest mnóstwo. Jednym z nich jest problem kadrowy wynikający m.in. z obowiązków kwarantanny, ale również gwałtownego odpływu pracowników z Ukrainy. Jednak prace w branża budowlana wciąż kontynuuje roboty, choć trudno przewidzieć scenariusz na najbliższe tygodnie. Firmy przewidują duże opóźnienia realizacyjne i wyraźnie mniejszą skalę prowadzonych inwestycji. Trudności w prowadzeniu tego typu biznesu spotykają przedsiębiorców na każdym kroku. Zaczynając od przedłużających się dostaw materiałów, konieczności zapewnienia pracownikom dodatkowej ochrony w postaci masek, rękawic, płynów do dezynfekcji, poprzez konieczność zachowania harmonogramu robót (co w obecnej sytuacji nie jest łatwe), aż do największego zagrożenia jakim jest podejrzenie lub stwierdzenie obecności koronawirusa u któregoś z pracowników, co wiąże się z poddaniem kwarantannie całej załogi. W internecie można znaleźć wypowiedzi rzeczników dużych spółek budowlanych takich jak np. BUDIMEX, którzy informują, że wszystkie prace na realizowanych obecnie budowach przebiegają planowo i wszystko wskazuje na to, że będą kontynuowane. Jednak około 30% małych firm, zmuszonych zostało zawiesić swoją działalność, z powodu braku możliwości zapewnienia pracownikom koniecznej ochrony, a w przypadku robót zamiejscowych braku możliwości zakwaterowania załogi w hotelach. Przestoje na budowie wiążą się z brakiem wynagrodzeń, z karami za niedotrzymanie terminów, z masowym zwalnianiem pracowników i wiążącymi się z tym niedogodnościami. Mimo, iż państwo pracuje wciąż nad wdrożeniem planu pomocowego dla polskich przedsiębiorców pojawiają się głosy, że oferowana pomoc jest niewystarczająca. Według ekspertów duże firmy budowlane mają szansę przetrwać w tym ciężkim okresie nawet kilka miesięcy, jednak część małych przedsiębiorstwa może zamknąć się lub zawiesić działalność już po kilku tygodniach. Najczarniejszym scenariuszem jaki może się ziścić jest ten, że może stanąć większość budów. Na razie w środowisku wiele się mówi o wzroście bezrobocia i o tym, że wraz z końcem kwietnia wzrośnie liczba wypowiedzeń. Maj będzie kolejnym miesiącem walki z zagrożeniem w budownictwie i ciężko przewidzieć co przyniesie…
– „Nie można wykluczyć, że w najbliższym czasie dojdzie do czasowego zastopowania niektórych robót budowlanych, jednak na pewno jest to scenariusz, którego wszystkie strony wolałyby uniknąć” – mówi dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Pocieszający jest fakt, że już teraz wiele firm, które nie przerwały inwestycji wprowadziła wiele rozwiązań, które mogą im pomóc przetrwać. Sprawdza się między innymi podział kadry na tzw. zespoły dyżurujące, pracujące na budowach w trybie tydzień na tydzień, wprowadzane zostają pomiary temperatury ciała każdej osoby wchodzącej na teren budowy i obowiązkowa dezynfekcja rąk. Niektórzy pracodawcy zwracają koszty dojazdów do pracy prywatnym samochodem pracownikom, którzy dotychczas korzystali z komunikacji miejskiej. Każdy próbuje radzić sobie jak może, pracodawcy nie ustają w szukaniu nowych skutecznych i bezpiecznych rozwiązań.
Od przedstawicieli firm budowlanych słyszymy wciąż, że problem nie jest bagatelizowany. Skutki rozprzestrzeniania się wirusa mogą okazać się fatalne dla kondycji wielu przedsiębiorstw, dlatego też firmy z sektora budowlanego decydują się na poważne i rygorystyczne procedury. Ufamy, że to się sprawdzi. Jednak z tej trudnej sytuacji wyjście jest tylko jedno. Jeśli wszyscy będziemy przestrzegać zaleceń Ministerstwa Zdrowia dotyczących ochrony w pracy, jeśli uda się nam zdyscyplinować siebie i swoich bliskich na tyle, żeby przetrwać w izolacji ten ciężki czas to mamy szansę wyjść z tego osłabieni gospodarczo, ale z nowym zapałem i siłami do odrabiania strat. Firmy budowlane zawsze były potrzebne i nie zmieni się to kiedy zaczniemy wracać do normalnego trybu życia i pracy. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że za kilkanaście tygodni będziemy mieć możliwość nadrabiania straconego na „przestoju ekonomicznym” czasie i co jest więcej niż pewne, wszystko ma szansę ruszyć dość dynamicznie. Praca na budowach powinna wrócić do normalnego trybu zaraz po tym, jak uporamy się z zagrożeniem epidemią. Zatrudnienie ponownie znajdą zarówno inżynier, jak również ci pracownicy, którzy ukończyli:
- kurs na operatora przecinarki do nawierzchni drogowych,
- kurs na operatora walca drogowego,
- kurs na operatora koparki,
- kurs na operatora koparkoładowarki,
- kurs na operatora ładowarki,
i wielu innych pracowników, którzy obecnie zmuszeni są do „przestoju ekonomicznego”. Będzie inaczej, na pewno trochę trudniej i z pewnością konieczne też będzie zachowywanie pewnych obostrzeń, ale realizacja inwestycji będzie już możliwa i na to wszyscy z niecierpliwością czekamy.